Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:85.00 km (w terenie 85.00 km; 100.00%)
Czas w ruchu:04:00
Średnia prędkość:21.25 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:85.00 km i 4h 00m
Więcej statystyk

Polska i Czechy w Schengen czyli "Żadnych granic"

Niedziela, 23 marca 2008 · Komentarze(0)
"Żadnych granic"

21.12.2007 Rzeczpospolita Polska i Republika Czeska weszły do strefy Schengen-czyli formalnie zniesiona została kontrola graniczna pomiędzy tymi państwami. Postanowiłem więc,że pierwsza oficjalna wyprawa rowerowa w 2008 roku będzie związana właśnie z tym historycznym wydarzeniem. Dodatkowo wyjątkowość tej wyprawy podkreśla data 23.03.2008-czyli pierwszy dzień ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!!!

Wyprawa rozpoczęła się w Ligocie-Miliardowicach około godziny 13:30. Pogoda nie zwiastowała, żadnych deszczowych niespodzianek-więc czas ruszyć w drogę.
Jechałem przez Bronów obok leśniczówki w stronę Landeka.Tam wjechałem na "wiślankę" a następnie przeciąłem drogę Jasienica-Strumień i skierowałem się w stronę nowego kościoła w Iłownicy.
Jechałem drogą na Skoczów, ale w pewnym miejscu obok stawów w Iłownicy, skręciłem w prawo na szlak rowerowy Euroregionu Śląsk Cieszyński w stronę lasu. W lesie jechałem prosto aż do mapy szlaków rowerowych w Zaborzu.
Następnie skręciłem w prawo na drogę woidącą przez tory Katowice-Wisła do Drogomyśla (stawy PAN na Gołyszu). Przez Drogomyśl jechałem prosto przecinając Wisłę i drogę Katowice-Wisła.
Tym sposobem wjechałem do Pruchnej, gdzie zaczął się teren pagórkowaty. Przejechałem przez Pruchną prosto, aż do drogi Katowice-Cieszyn.
Na skrzyżowaniu z tą drogą skręciłem w lewo, a następnie w prawo (kierunek Zebrzydowice).
Potem prosto aż do Kończyc Małych. Potem jechałem prosto, aż potem skręciłem w prawo na zielony szlak rowerowy. Droga ta wiodła malowniczymi pagórkami z ładnymi widokami w stronę Zebrzydowic i okolic.
W pewnym momencie usłyszałem, że mam "szczekające towarzystwo",ale psy nie dały rady mnie dogonić.
Wyjechałem obok stawów, gdzie skręciłem w prawo i przejechałem nad linią kolejową Czechowice Dziedzice-Zebrzydowice.
Wjechałem na drogę z Cieszyna do Jastrzębia i skierowałem się do Zebrzydowic. Przejechałem przez centrum i skierowałem się do Marklowic Górnych.
Tam pojeździłem trochę zwiedzając wieś, a następnie zobaczyłem drewniany kościół na terenie Marklowic Dolnych, gdzie pojechałem.
Przed kościołem znajduje się jednak granica polsko-czeska i to już tutaj przejechałem przez nią, gdyż traktat z Schengen umożliwia przekraczanie granicy w dowolnym miejscu.
Podziwiałem drewniany kościół, a następnie wróciłem do Marklowic Górnych na drogę z Zebrzydowic, którą wcześniej jechałem.
Skierowałem się na byłe przejście graniczne Marklowice Górne-Marklowice Dolne (traktat z Schengen znosi przejścia graniczne). Przez granicę przejechałem bez zatrzymania się-bo celników już tam nie ma! Jechałem prosto aż do kościoła tuż przy granicy w polskim Skrbeńsku.
Tam było kiedyś turystyczne przejście graniczne-teraz nie ma już barier!!! Stoi tylko budka po celnikach... Potem skierowałem się do Pierstnej w okolicę Motokrosu.
Na północ od Motokrosu jest las, a w nim granica i miejsce gdzie kiedyś było przejście graniczne Petrovice-Jastrzebie Ruptawa. Znajdowało się ono wsród drzew...
Wróciłem się wzdłuż granicy na Motokros-tutaj są rozgrywane nawet Mistrzostwa Republiki Czeskiej w Motokrosie!!!
Pojawił się jednak problem, bo niebo się zachmurzyło i zaczął padać deszcz, a z oddali było widać ośnieżone Beskidy. Deszcz sprawił,ze szybko jechałem do Marklowic Dolnych, a z tamtąd do Karwiny.
W Karwinie jechałem znaną mi już ulicą Mickiewicza.Dojechałem do baru "Radegast" na skrzyżowaniu z ul.Borowskiego. Skręciłem w lewo do góry i wjechałem na historyczne miejsce...
To tutaj 30.08.2005 po raz pierwszy wjechałem rowerem do Czech.
Pomyśleć, że wtedy była tam bariera graniczna na drodze i nie było możliwości przejazdu samochodów, bo to było przejście turystyczne Kaczyce Dolne(PL)-Karwina Raj
Deszcz przestał padać!!! Wjechałem do Kaczyc Dolnych, a następnie skręciłem w lewo na gigantyczny zjazd i podjazd do Kaczyc Górnych. Zwiedziłem centrum wsi i drewniany kościół.
Skierowałem się na byłe przejście graniczne Kaczyce Górne-Karwina Raj, gdzie kiedyś celnik mi powiedział, że czemu nie przyjechałem 10 minut wcześniej-to bym jechał z innym rowerzystą, który jechał do Drogomyśla...
Dziś po celnikach pozostał budynek i wspomnienia...Zaraz za granicą skręciłem w prawo i ul.Browskiego dojechałem do granicy w Kaczycach Dolnych, gdzie już wcześniej byłem.Wtedy zaczęło się ochładzać.
Pożegnałem się z "nową granicą" i przez Kaczyce Dolne, Kończyce Małe
...(gdzie powstał przejazd przez granicę państwową do czeskiego lasu) wróciłem do domu identyczną drogą jak jechałem do Zebrzydowic.

Wyprawa udała się mimo tego krótkiego deszczu w Czechach, który przestał padać na granicy w Kaczycach Dolnych. Początkowo było ciepło, ale z chwilą nastania ciemności znacznie się ochłodziło.
Testowałem tez swoje rowerowe getry-test wypadł bardzo dobrze.
Była to moja 20 rowerowa wizyta na czeskiej ziemi, pierwsza po wejściu do strefy Schengen, pierwsza odbyta w marcu, pierwsza wizyta w Czechach w Wielkanoc i pierwszy raz złapał mnie w Czechach drobny i krótkotrwały deszcz.To także pierwsza wyprawa rowerowa z nowym aparatem do robienia zdjęć. Pod koniec dało o sobie znać zmęczenie.Łacznie przebyłem 85 km...
Fotorealcja z Kaczyc, Kończyc i Marklowic Górnych jest dostępna równierz tutaj:zadnychgranic.pxd.pl/thumbs.php
oraz
www.czarny.konczyce.pl/webgal/foto.php
(przy czym te ostatnie to nie są moje zdjęcia).
Następnego dnia jechałem przez Czechy samochodem na Słowację do Oszczadnicy na narty na Wielką Raczę...