Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:204.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:68.00 km
Więcej statystyk

Jankowice

Środa, 29 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Jankowice i okolice


29.04.2009 doszło do kolejnej wyprawy rowerowej w sezonie 2009. Tym razem wyprawa nie była wcale planowana...

Wyruszyliśmy stosunkowo późno z domu, bo dopiero o godzinie 17.00. Skierowaliśmy się do Zabrzega, a stamtąd na wał Zbiornika Goczałkowickiego i do Goczałkowic. Z tej miejscowości pojechaliśmy bezpośrednio do Pszczyny na tamtejszy rynek i do parku pszczyńskiego. Wkrótce jednak skierowaliśmy się do miejscowości Jankowice, gdzie znajduje się pokazowa zagroda żubrów, a także słynna na całą okolicę dyskoteka. To co nas zadziwiło w Jankowicach, to fakt, że w tej miejscowości jest bardzo dużo budowanych nowych domów- no coż, miejscowość ta położona jest w bliskim sąsiedztwie lasów kobiórskich. Z Jankowic pojechaliśmy przypadkowo do Studzienic, ale byliśmy tam krótko, bo potem ponownie wróciliśmy do Jankowic, gdzie obok "Starego Grantu" z głónej drogi skręciliśmy w prawo (ta główna droga to trasa Pszczyna-Bieruń) w trasę rowerową województwa śląskiego (zielony kolor trasy). Jechaliśmy tą trasą-podziwiając okolicę. Jedna z ulic, którą jechaliśmy miała dziwną nazwę- ul. Przyśnicza -czyżby ona komuś się przyśniła??? Tamtejsza okolica to też ładne domy i liczne budowy domów, pola, widok na okoliczny las oraz grupę Klimczoka i Szyndzielni w Beskidzie Śląskim-widok psują tylko słupy wysokiego napięcia... Jechaliśmy dalej w stronę lasu zieloną trasą rowerową. Tam w lesie zrobiliśmy sobie chwilowy postój nad Pszczynką. Wjechaliśmy wkrótce do Ćwiklic, a następnie do Rudołtowic. Tutaj zrobiło się już zimniej i zaczął zapadać zmrok. W Rudołtowicach znajduje się drewniany kościół i dom sołtysa, który... grozi zawaleniem...Jechaliśmy dalej w stronę rzeki Wisły, gdzie znajduje się przeprawa na stronę Czechowic-Dziedzic. Ta przeprawa jest dosyć stara i nie przystosowana do rowerów... Następnie po pokonaniu tej przeprawy znaleźliśmy się na terenie Bielskiego Parku Techniki Lotniczej, czyli lotniska zlokalizowanego na haldach KWK "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach. Po minięciu lotniska, jechaliśmy obok torów prowadzących z kopalni. Wjechaliśmy na kolonię Żebracz, a stamtąd skierowaliśmy się w stronę kościoła Św. Barbary i jechaliśmy prosto ul.Węglową aż do skrzyżowania z DK 1. Następnie skierowaliśmy się na ul.Legionów i Wayńskiego, którą jechaliśmy aż do Zabrzega. W miejscu, gdzie łączy się ulica Waryńskiego z ul.Do Zapory (prowadzi ona do wału Jeziora Goczałkowickiego), znajduje się kamień wskazujący odległość 322 km do Wiednia-jest to pamiątka z czasów, kiedy Zabrzeg należał do Austro-Węgier!!! Z Zabrzega, jechaliśmy do Miliardowic, a stamtąd do domu.

Ilość kilometrów to około 70. Pogoda bardzo dobra, słonecznie-temperatura 24 stopnie, ale w miarę zapadnięcia zmroku ochłodziło się o 10 stopni.Galeria zdjęć z tej wyprawy jest tutaj

Powiat pszczyński

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Powiat pszczyński

Druga wyprawa sezonu 2009 miała nieco inny charakter... Odbyła się w niedzielę 26.04.2009 roku. Rozpoczęła się o godzinie 13:45 w Miliardowicach. Z tej dzielnicy Ligoty, skierowałem się do Zabrzega, a następnie do Czechowic-Dziedzic. Tam dokładnie pod wiaduktem (który jest częścią DK 1 Katowice-Cieszyn), umówiłem się z osobą, która po raz pierwszy miała okazję "gościnnie" uczestniczyć ze mną w oficjalnej wyprawie rowerowej. Tą osobą jest dziewczyna o imieniu Agata. Szczegóły w jaki sposób ją poznałem są opisane tutaj. Po przywitaniu się pojechaliśmy w stronę Goczałkowic-Zdroju, a następnie do centrum tej miejscowości. Ku naszemu zdziwieniu tam przy kościele akurat był odpust parafialny i obok drogi stały stragany-jak to na odpustach bywa... Następnie skierowaliśmy się na trasę z Goczałkowic do Łąki, skąd rozpościera się znakomity widok na pasmo Szyndzielni i Klimczoka oraz pobliski Zbiornik Goczałkowicki. Trasa jest nieco pagókowata, ale w końcu zawitaliśmy do Łąki, gdzie poleciłem mojej towarzyszce zakup wody, bowiem przewidywałem,że na dalszej trasie sklepów raczej nie będzie... Po kilku minutach postoju pod sklepem skierowaliśmy się do Pszczyny, a następnie w stronę tzw. Łąckiej grobli, która zaprowadziła nas w okolice Poręby koło Pszczyny. Tam weszliśmy na jakąś drogę przy lesie, gdzie chwilę odpoczęliśmy. Zabawnym elementem okazał się zerwany przewód telekomunikacyjny-Roba próbował "dodzwonić się gdziekolwiek, ale w eterze było milczenie", co potem Agata równierz stwierdziła. Z Poręby jechaliśmy kilka metrów dosyć ruchliwą trasą Pszczyna-Żory, z której skręciliśmy w okolicach wału Zbiornika Łąka. Przejechaliśmy po wale tegoż zbiornika do Łąki, gdzie wjechaliśmy na znaną mi trasę "Eurovelo R4" i skierowaliśmy się do Wisły Wielkiej. Tam zaraz po wjechaniu do lasu, zobaczyliśmy dwa samochody-nie wiadomo po co tam przyjechały... Po chwili zobaczyliśmy dotąd nieznaną mi drogę, która jak się okazało prowadzi w całkiem fajne miejsce nad jeziorem. Siedzieliśmy tam kiladziesiąt minut, a potem wróciliśmy się na R4 i jechaliśmy dalej. Po pokonaniu drogi z płyt, jechaliśmy polnymi drogami do drogi wiodącej z Pszczyny do Strumienia.Skierowaliśmy się do Łąki, a następnie wróciliśmy do Goczałkowic. Tam był postój w polach rzepaku... W Goczałkowicach-Zdroju skierowaliśmy się do Czechowic-Dziedzic, gdzie pożegnalismy się, a następnie Roba jadąc "swoją stałą trasą" przez Zabrzeg wrócił do domu.

Odległość jaką pokonałem podczas tej wyprawy to około 50 km. Pogoda niemal letnia-temperatura powyżej 20 stopni Celsjusza. Wyprawa ta jest w pewnym sensie zapoznaniem się Agaty z prawdziwymi wyprawami rowerowymi. Ważne jest aby za pierwszym podejściem nie forsować swojego organizmu do granic możliwości-dlatego na prośbę Agaty podczas wyprawy bylo dosyć dużo chwilowych postojów. Roba doskonale pamięta swoje początki i wie,że tak się zaczynało przygodę z wyprawami dokładnie 15 lat temu!!! Swoje wyprawy zaczynałem na rowerze komunijnym w wieku 9 lat. Muszę tutaj wspomnieć,że po raz pierwszy przez pewną część wyprawy mogłem dosłownie przypomnieć sobie te czasy-rower Agaty jest łudząco podobny do mojego pierwszego "górala" marki "Kowalewo", na którym wszystko się zaczęło. Przez pewien czas miałem okazję przypomnieć sobie jak się jeździło na tym rowerze...
Galeria zdjęć jest tutaj.

Orzesze

Niedziela, 19 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Orzesze

W niedzielę 19.04.2009 po niezwykle udanym sezonie narciarskim 2008/2009 który właśnie się zakończył postanowiłem przesiąść się na rower i rozpocząć sezon rowerowy 2009.

Wyprawa rozpoczęła się w Zabrzegu na wale Jeziora Goczałkowickiego, o godzinie 14.00. Tam właśnie umówiłem się z kumplem Szymonem na spotkanie. Po powitaniu pojechaliśmy nad Wisłę do Zabrzega, a następnie kładką przeszliśmy na stronę Goczałkowic. Odwiedziliśmy tą miejscowość i pogadaliśmy sobie o wielu ciekawych rzeczach (jak to faceci-gadaliśmy o dziewczynach). Następnie pojechaliśmy do Pszczyny i tutaj musieliśmy się rozstać, bo Szymon musiał jechać do dziewczyny. Ja jednak postanowiłem kontunuować wypad i pojechałem przez Piasek do Jankowic. Tam są fajne tereny na rowery, toteż pojeździłem po okolicy i udałem się przez lasy kobiórskie do samego Kobióra. W Kobiórze znalazłem dobrze znaną mi trasę rowerową "Plessówka" i jadąc nią jechałem trochę dalej, ale skierowałem się potem na Gostyń a z tamtąd do Orzesza. Wjeżdżając do Gostynia wjechałem na teren powiatu mikołowskiego, a moim oczom ukazała się elektrownia Łaziska. Przez pewien okres w Orzeszu kierowałem się na Woszczyce, ale ostatecznie skierowałem się do lasów kobiórskich i do Radostowic. Z tej miejscowości jechałem do Poręby. Tam zaczęło się ściemniać. Przejechałem wałem zbiornika Łąka, a następnie skierowałem się do Pszczyny, a potem do Goczałkowic i z tamtąd przez Zabrzeg do domu.

Łącznie przejechany dystans to 84 km. Inauguracja odbyła się przy bardzo dobrej pogodzie-było słonecznie i około 20 stopni Celsjusza. Galeria zdjęć jest tutaj.