Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2007

Dystans całkowity:260.00 km (w terenie 160.00 km; 61.54%)
Czas w ruchu:12:00
Średnia prędkość:21.67 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:130.00 km i 6h 00m
Więcej statystyk

CIESZYN I OKOLICE

Niedziela, 30 września 2007 · Komentarze(0)
CIESZYN I OKOLICE
30 września postanowiłem wybrać się na wyprawę rowerową do Cieszyna-stolicy Śląska Cieszyńskiego. Swoją trasę rozpocząłem w Bronowie. Tam ul.Pszczelarską dojechałem do lesniczówki, gdzie wjechałem na Wiślaną Trasę Rowerową. Jechałem tą trasą aż do miejsca gdzie znajduje się mapka tej trasy i skręciłem w polną drogę niedaleko strzelnicy w Landeku. Po kilku minutach wjechałem na trasę Jasienica-Strumień i skierowałem się do lasu. Tam po przejechaniu zakrętów skręciłem w lewo wjeżdżając tym samym na szlaki Euroregionu Śląsk Cieszyński. Wybrałem trasę żółtą, gdyż prowadziła ona do celu mojej wyprawy-miasta Cieszyna. Po przejechaniu leśnego odcinka wjechałem do Pierśca. Tam znalazłem się na drodze do Skoczowa wiodącą przez Kiczyce. W Skoczowie szlak prowadzi przez rynek i wzgórze Kaplicówka na szczycie, którego znajduje się duży Krzyż i kaplica. To tam 22.05.1995 roku Mszę Św. celebrował Papież Jan Paweł II- to wydarzenie upamiętnia pomnik poświęcony przez kardynała Stanisława Dziwisza. Ze wzgórza rozciąga się wspaniały widok na Beskid Śląski i Morawskośląski z Czantorią i Lysą Horą na czele. Szlak wiedzie do Simoradzu i Dębowca-miejscowości malowniczo położonych na wzniesieniach.Z Dębowca jedzie się przez Gumną do miejscowości Zamarski-gdzie stoi drewniany kościół. Cała trasa to same zjazdy i podjazdy-szczególnie w pewnym miejscu w Zamarskiem. Z tamtąd wjeżdżamy już do Cieszyna. Po mieście szlak prowadzi m in. obok dworca PKP, Olzy i wzgórza zamkowego. Oczywiście ja tam jechałem. Odwiedziłem też ulicę Głęboką. Po krótkim odpoczynku pod wzgórzem zamkowym postanowiłem opuścić polską część Cieszyna i udać się na stronę czeską. Granicę państwa przekroczyłem na Moście Przyjaźni i w ten sposób zawitałem do Czeskiego Cieszyna (Český Těšin po czesku), a zarazem do Czech. Tam równierz objeżdziłem sobie miasto, odwiedzając m.in dworzec kolejowy i park nad Olzą. Potem ruszyłem w stronę pólnocną-w kierunku dobrze mi znanej Karviny. W miejscowości Chotěbuz (po polsku Kocobędz) jechałem pod ogromnym mostem granicznym wiodącym z Cieszyna-Boguszowic. Wkrótce wjechałem do wsi Louky (Łąki) i tam zatrzymałem się nad graniczną Olzą. Jadąc dalej w Kierunku Karviny po lewej stronie widać było czeskie kopalnie w Stonavie, zaś po prawej stronie polską kopalnię "Morcinek" w Kaczycach. Niestety ta kopalnia już nie funkcjonuje... Potem zawitałem już do Karviny, ale tylko na krótko. Skierowałem się już w stronę dzielnicy Raj w celu powrotu do Ojczyzny. Ulica, którą jechałem nazywa się ul. Polska- to znak, że zmierza do Polski. Jak dotąd od Cieszyna było płasko, ale ta ulica wiedzie już pod górkę na szczycie której jest przejście graniczne Karvina Raj- Kaczyce. Po wjechaniu do Polski zwiedziłem Kaczyce zatrzymując wzrok m.in na drewnianym kościele. Ruszyłem w stronę drogi na Pruchną i faktycznie dotarłrem do niej pokonując na końcu bardzo stromy zjazd i podjazd. Na skrzyżowaniu skręciłem w prawo w stronę Czech. Odwiedziłem przejście graniczne turystyczne, gdzie 30.08.2005 roku pierwszy raz zupełnie nieświadomie i przypadkowo przekroczyłem granicę na rowerze. Znowu znalazłem się w Czechach, ale tylko na 15 minut. Pojechałem do oddalonego kilkanaście metrów od granicy baru, bo strasznie mnie suszyło a w bidonie pojawiło się dno. Chciałem kupić jakąś oranżadę, ale niestety nie doczekałem się na barmankę bo... gdzieś poszła!!! O "suchym pysku" wróciłem na granicę i opuściłem Czechy jadąc z Kaczyc przez Kończyce Małe. Tam już koło Slovnaftu prosto pod górkę do Pruchnej, a z tamtąd prosto na światłach do Drogomyśla. Z Drogomyśla skierowałem się koło stawów do Zaborza, a przed kościołem w tej miejscowości skręciłem do Mnicha, a z Mnicha koło cukrowni do Chybia i wjechałem na drogę Jasienica-Strumień, gdzie jadąc przez Landek i Bronów wróciłem do domu.

Czas 7 godzin, odległość 110 km. Czemu tak długo?-bo do Cieszyna teren jest pagórkowaty-ale spoko trasa!!! Polecam ją!!!

Wyprawa odbyła się w niedzielę 30.09.2007 roku.

Orlova

Niedziela, 16 września 2007 · Komentarze(0)
W niedzielę 16 września postanowiłem wybrać się na wyprawę rowerową do sąsiadów-Czechów. Swoją trasę rozpocząłem w Miliardowicach. Potem przez Bronów, skierowałem się w stronę Landeka. Tam minąłem tablicę Euroregionu Śląsk Cieszyński i pojechałem do Mnicha koło Chybia. Tam, przed przejazdem PKP skręciłem w ścieżkę niedaleko stacji PKP Mnich. Dalej jechałem drogą do Zaborza, a stamtąd do Dogomyśla mijając po drodze stawy PAN i znak Strefy nadgranicznej. Dalej jechałem cały czas prosto drogą do Pruchnej i dalej do Kończyc Małych. W Pruchnej zaczęły się podjazdy.W Kończycach skręciłem koło Slovnaftu w drogę na Zebrzydowice. Tam po przejechaniu kilku kilometrów na rondzie jechałem do Marklowic Górnych. W tej miejscowości znajduje się przejście graniczne do Petrovic u Karvine. Jechałem dalej do Závady-gdzie zobaczyłem rzekę Olzę. Potem kierunek Dětmarovice gdzie znajduje się duża elektrownia.Stamtąd udałem się na trasę do Bohumina, ale przez Orlovą. Jak się później okazało Orlová to partnerskie miasto Czechowic-Dziedzic!!! w Orlovej jakiś Czech na mnie wołał pytając się o papierosa-niestety nie zaspokoiłem jego potrzeb, gdyż powiedziałem mu że nie palę. Facet trochę był w szoku, bo trafił na obcokrajowca... Po odwiedzeniu Orlovej przez Rychvald trafiłem do Bohumina. Po przejechaniu tego miasta trafiłem do jego starej części- Starego Bohumina który leży nad Odrą. Tam też po przejechaniu mostu na tej rzece znalazłem się w Chałupkach-na granicy gdzie zastałem opuszczone szlabany i pytałem się Czeszki czy można tu przejeżdżać. Okazało się że tak, ale tylko piesi i rowerzyści, bo samochody jeżdżą przez nowe przejście graniczne. Z chałupek ruszyłem przez Zabełków, Olzę, Gorzyce, Gorzyczki, Łaziska do Godowa. Na trasie były piękne widoki na stronę czeską, którą jechałem wcześniej. Trasa w porównaniu z czeską stroną jest bardziej pagórkowata, toteż daje się we znaki. Z Godowa ruszyłem do Gołkowic, a tam w celu skrócenia drogi przejechałem przez granicę na Piotrówce do czeskiej Zavady, gdzie już wcześniej jechałem. Granicę przekraczałem z kieszenią pełną polskich jabłek...Potem już jechałem do granicy w Petrovicach u Karvine gdzie musiałem poczekać aż jakiś celnik się zjawi. Zjawił się po kilku minutach i tylko zapytał czy mam dowód-nawet nie musiałem go pokazywać...Potem ruszyłem już tą samą trasą co wcześniej już do domu.

Wycieczka była udana-pogoda dopisała i miło się zwiedzało polsko-czeskie pogranicze. Można powiedzieć, że przejeżdżając przez granice z Czechami czuje się wejście obu krajów do UE na własnej skórze... A co będzie jak wejdziemy razem do Układu Schengen??? Zniknie kontrola..