Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2008

Dystans całkowity:180.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:60.00 km
Więcej statystyk

Brenna

Niedziela, 28 września 2008 · Komentarze(0)
Brenna 2008

28.09.2008 panowała wspaniała pogoda do dobycia wyprawy rowerowej. Złota polska jesień tym razem skusiła mnie do odwiedzenia Brennej-miejscowości położonej w dolinie Brennicy pomiędzy szczytem Równicy i Błatniej (tą górę miałem okazję już zdobyć na rowerze).
Swoją wyprawę rozpocząłem w Bronowie, jadąc w stronę Rudzicy przez tzw.Woźniok. Jadąc obok Rancza Konior, szlakiem Greenways, wyjechałem na górkę rudzicką i znalazłem się obok kościoła św.Jana Chrzciciela. Niedaleko kościoła znajduje się równierz galeria autorska Floriana Kohuta "Pod strachem polnym". W centrum Rudzicy skierowałem się na Wieszczęta. Na trasie towarzyszyły mi wspaniałe widoki na masyw Klimczoka, Szyndzielni i Błatniej, zaś z drugiej strony widać Dolinę Górnej Wisły z Jeziorem Goczałkowickim; widok rozciąga się od elektrowni w Dziećmorowicach (Rep.Czeska) poprzez elektrownię Łaziska aż w okolice Oświęcimia!!! Tak wspaniały widok można obserwować tylko w pogodne i bezchmurne dni... Z Wieszcząt można dostrzec równierz Beskid Mały, Czantorię, Równicę i okolice Cieszyna i Skoczowa. Od momentu, kiedy wyjechałem na górkę rudzicką teren jest bardzo pagórkowaty, liczne są zjazdy i podjazdy, ale też są piękne widoki. Z Wieszcząt przez Bielowicko ( tutaj znajduje się drewniany kościół na Szlaku Architektury Sakralnej, a obok niego rozpościera się piękny widok na Beskid Śląski z Klimczokiem i Szyndzielnią) dotarłem do Grodźca. W Grodźcu znajduje się zamek, obok którego tylko przejechałem, gdyż chciałem jak najszybciej dotrzeć do Brennej. Zamek odwiedziłem podczas następnej wyprawy rowerowej. W Grodźcu przejechałem pod Drogą Ekspresową S1 Bielsko-Biała - Cieszyn i wjechałem do Świętoszówki na starą drogę z Bielska do Cieszyna. Droga to to niemal same zjazdy i podjazdy, ale co to dla "fachowca"!!! W końcu zjechałem na drogę prowadzącą do Górek Wielkich. W tej miejscowości znalazłem (obok kościoła) oznakowany szlak rowerowy Greenways wiodący wzdłuż Brennicy. To właśnie jadąc wzdłuż tej rzeki przejechałem przez Górki Małe i wjechałem do centrum Brennej. W tej miejscowości nie było mnie już ponad 2 lata. Pierwszy raz w Brennej byłem jeszcze "za bajtla" ale samochodem. Wówczas jeździliśmy tam na Kotarz na borówki. Ja oczywiście zbierałem borówki, ale nie do wiaderka tylko prosto do żołądka!!! He he he... stare dzieje!!! Tym razem po odwiedzeniu centrum Brennej i oglądnieciu stoku narciarskiego w centrum,skierowałem się drogą do Brennej-Bukowej.Tam podjechałem trochę w góry szlakiem na Szczyrk ( to miasto też już odwiedziłem na rowerze). Niestety musiałem pomału wracać, bo chciałem jeszcze odwiedzić Jasienicę, tak więc wróciłem się tą samą drogą do Górek Wielkich, a tam pojechałem do "Doliny Łańskiego Potoku" zgodnie ze szlakiem Greenways. Droga początkowo podchodzi do góry ale potem wjeżdża się w las. Tam jakość drogi jest fatalna,ale coż oto Polska właśnie!!! Wjechałem do Jaworza. Tam przystanąłem przy ośrodku harcerskim i kościele, by potem zjechać do Jasienicy. Tam zrobiłem przystanek przy pomniku, po czym wróciłem przez Rudzicę do Bronowa. Było już prawie całkiem ciemno.
Przejechany dystans to około 60 km, pogoda super, lekki wiatr, temperatura około 20 stopni.Galeria zdjęć z wyprawy jest tutaj.

Brzeszcze

Niedziela, 14 września 2008 · Komentarze(0)
KWK "Silesia", BPTL, Brzeszcze.

Kolejna wyprawa rowerowa odbyła się 14.09.2008 roku. Tym razem wspólnie z siostrą i wujkiem wybralismy się do Brzeszcz. Choć ambicje były nieco większe, to tym razem musielismy się liczyć z panującą pogodą.
Z Ligoty wybraliśmy się do Czechowic-Dziedzic. Jechaliśmy pomarańczową trasą rowerową "Dolina Iłownicy", ale w dzielnicy Ochodza skierowaliśmy się na drogę do Goczałkowic.


Jechaliśmy nią aż do stacji paliw, gdzie skierowalismy się w stronę kopalni "Siliesia" w Czechowicach-Dziedzicach. Zajechalismy pod bramę główną kopalni. Niestety brama jest oflagowana flagami "NSZZ Solidarność" i "ZZG" ("Związek Zawodowy Górników"). W kopalni, bowiem panuje akcja protestacyjna. Górnicy przeciwstawiają się zamknięciu zakładu przez Kompanię Węglową. "Silesia" miała być sprzedana szkockiemu inwestorowi "Gibson Group International", ale jak zapewne wszyscy z mediów wiedzą, że do sprzedarzy nie doszło.Górnicy walczą o utrzymanie zakładu dającego im pracę. Osobiście wszyscy popieramy protest tych ludzi walczących o godne życie.
Za kopalnią znajduje się hałda, a na niej otwarty 11.09.2008 Bielski Park Techniki Lotniczej,czyli lotnisko z asfaltowym siedmiusetmetrowym pasem startowym, wierzą kontroli lotów, stacją paliw, czy hangarami służącymi do produkcji małych samolotów.


Jest to inwestycja zrealizowana przy wsparciu Unii Europejskiej i Starostwa Bielskiego. Z terenów BPTL skierowaliśmy się na most nad Wisłą. Niestety nie jest on już pierwszej jakości i nie jest przystosowany do rowerów. Po drugiej stronie rzeki jest już miejscowość Rudołtowice w powiecie pszczyńskim. Jechalismy przez tą miejscowość i miejscowość Rudawki, aż wyjechaliśmy na drodze Pszczyna-Oświęcim w Ćwiklicach. Następnie tą dosyć ruchliwą drogą jechaliśmy przez Miedźną do Brzeszcz-Jawiszowic leżących już w województwie małopolskim. Wujek był pierwszy raz na rowerze w tym województwie. Następnie w okolicach stacji PKP w Jawiszowicach skierowaliśmy się na WTR (Wiślaną Trasę Rowerową), którą zajechaliśmy przez Dankowice (będące już w woj.śląskim) do Kaniowa.






W Kaniowie jechaliśmy obok terenów żwirowni, a także przez centrum tej niewielkiej miejscowości leżącej w gminie Bestwina. Skierowaliśmy się w stronę Czechowic-Dziedzic. Jechaliśmy przez to centrum tego miasta aż na Plac Jana Pawła II. Jest to tzw "czechowski rynek na Lesisku". Plac ten miał do 2005 roku nazwę "Placu 1 Maja". Na środku znajduje się fontanna, tuż obok kościół pw. NMP Królowej Polski.Tam też porobiliśmy kilka fotek, a następnie skierowaliśmy się na pomarańczową trasę rowerową, którą wróciliśmy do domu w Ligocie.






Wyprawa była "na otarcie łez" po tym jak nie mogliśmy wystartować w 19 Rodzinnym Rajdzie Rowerowym, który odbywał się w Czechowicach-Dziedzicach o 10:00. Wyprawę ograniczyliśmy ze względu na pogodę. Było pochmurno i chłodno z umiarkowanym wiatrem, który na otartych przestrzeniach potrafił mocniej wiać. Temperatura to zaledwie 7 stopni, czyli zimno jak na połowę września. Dzięki temu przetestowaliśmy też nowe ubrania rowerowe zakupione w ciągu sezonu 2008. Test naszych ubrań wypadł pomyślnie!!! Pokonany dystans to około 60 km.

Wisła

Wtorek, 9 września 2008 · Komentarze(0)
Wisła-wizyta w mieście Adama Małysza...






Celem kolejnej wyprawy rowerowej przeprowadzonej 09.09.2008 roku była Wisła-malownicza miejscowość połozona pomiędzy górami Beskidu Śląskiego. Wyprawa ta była zorganizowana w celu nabycia biletów na otwarcie skoczni w Malince.

Wyprawa rozpoczęła się w Bronowie, skąd fragmentem WTR pojechaliśmy do Landeka. Z tamtąd jechaliśmy główną drogą przez Iłownicę, Pierściec (sanktuarium św. Mikołaja),Kiczyce do Skoczowa.W Skoczowie ponownie wjechaliśmy na WTR, która aż do samej Wisły wiedzie po wale rzeki Wisły. Jedzie się naprawdę bardzo przyjemnie, gdyż trasa jest równa i nie ma żadnych podjazdów. Po drodze przejeżdża się przez Harbutowice, gdzie do Wisły wlewa się Brennica. Po jakimś czasie jest się już w parku zdrojowym w Ustroniu, a stąd do Wisły już niedaleko. Po wjechaniu w granice Wisły przejeżdża się fragmentem drogi Katowice-Wisła, a następnie wjeżdża na wiszący most i ponownie w okolicach hotelu "Gołębiewski" wjeżdża na drogę, by zaraz potem wjechać na ścieżkę wiodącą na bulwary wiślane w Wiśle w okolicach Amfiteatru. Nastepnie pojechaliśmy na Plac Hoffa (to ten plac gdzie jest fontanna i widać skocznie narciarskie). W budynku Wislańskiego Centrum Kultury dostaliaśmy liczne broszury promujące okolice Wisły i czeskie Zaolzie.Tam też nabyliśmy bilety na skoki. Jak się okazało o miejscach siedzących na trybunach można było pomarzyć...No coż, kupiliśmy bilety na miejsca stojące, a przy okazji poinformowano nas o tym ,że pod samą skocznię z centrum Wisły zawiezie nas specjalny autobus. Po zakupieniu 4 biletów ruszyliśmy w stronę budynku, który miałem zamiar odwiedzić podczas poprzednich wizyt w Wiśle, czyli "Sportowe Trofea Adama Małysza". Budynek znajduje się w pobliżu ronda, przy stacji paliw "PKN Orlen". Wstęp do galerii jest płatny-5 złotych. Pieniądze te są przeznaczane na "Fundację Izabeli i Adama Małyszów".


Przez jej działalność państwo Małyszowie chcą promować sport oraz ułatwić start wszystkim utalentowanym dzieciom, które chcą uprawiać sport. Pragnią, aby sukces tych ludzi nie zależał od ich sytuacji finansowej, ale od ich talentu i ciężkiej pracy. Marzą, aby więcej osób mogło odnosić sukcesy nie tylko na skalę europejską, ale na skalę światową.Przez ostatnie lata fundacja przyczyniła się do pomocy wielu młodym sportowcom. Stypendia sportowe i naukowe, przekazanie sprzętu sportowego wielu placówkom oświatowym w całej Polsce czy akcje mające na celu promocje sportu to tylko mały ułamek tego, co udało się zrobić.Dokonania te nie były by możliwe bez pracy wielu ludzi związanych z "Wystarczy chcieć", Sponsorów, Partnerów Fundacji, ludzi dobrej woli. Roba od samego początku istnienia tej fundacji popierał ją i nadal będzie ten cel popierał.
Wizyta w galerii Adama Małysza, a także w siedzibie fundacji to był mój cel od wielu lat. Sam przecież bardzo lubię narciarstwo i kbicuję polskim skoczkom. Do dziś ściskam kciuki za samego Adama i po oglądnięciu tych sportowych trofeów jestem pod wrażeniem Jego osiągnięć i sukcesów. W galerii można podziwiać m.in. 4 Kryształowe Kule, medale olimpijskie z Salt Lake City, liczne trofea za zwycięstwa w konkursach Pucharu Świata, czy wreszcie medale Mistrzostw Świata, plastromy z poszczególnych konkursów oraz narty z sezonu 2006/2007 i wiele, wiele innych rzeczy zdobytych przez "polskiego orła z Wisły".Jednym zdaniem:pomysł stworzenia galerii to strzał w 10. Przynajmniej Pan Adam nie musi już się martwić o wolne miejsce w piwnicy własnego domu, gdzie dotychczas stały trofea...Po wizycie w galerii, poszliśmy do sklepu "Małysz Fasion" z ubraniami związanymi z osobą "człowieka z wąsami", gdzie wspierając fundację zakupiłem czapkę z wyszytym autografem "mistrza z Wisły", której właścicielem byłem do 11.12.2008. Następnie pojechaliśmy do Malinki, w miejsce, gdzie znajduje się skocznia narciarska. Jak zauwarzyliśmy, to już wtedy kładziono na niej igielit.To kopolimer chlorku winylu z akrylanem butylu, pochodna innego polimeru polichlorku winylu. Sam polichlorek winylu jest substancją twardą, ale można go uelastycznić, dodając plastyfikatory - substancje niskocząsteczkowe, które potrafią zajmować nawet połowę składu. Igielit jest dość miękki, tłusty w dotyku.
Wykłada się nim rozbieg skoczni. Można na nim skakać bezpiecznie, ponieważ, podobnie jak śnieg, ma niski współczynnik tarcia. W trakcie zawodów zraszany jest wodą, aby jeszcze bardziej zmniejszyć tarcie i uniknąć gwałtownego hamowania narciarzy. Narty zawodników skaczących latem smarowane są inaczej niż zimą: albo parafiną, albo po prostu wodą z dodatkiem płynu do mycia naczyń (ponoć najlepszy jest Ludwik)...Pod skocznią siedzieliśmy dosyć długo i przyglądaliśmy się jak "majstry" pracują układając igielit. Ciekawy spostrzeżeniem okazało się wyciąganie taczek z dołu na bulę...W każdym razie robota idzie (choć skocznia miała być już dawno gotowa, ale obsunęła się ziemia!). My to wszystko określiliśmy słowami z piosenki braci Golec: "Tu narazie jest ściernisko, ale będzie San Francisko" i daj Boże, żeby to "San Francisko" było już 27.09.2008, kiedy to Roba ma zamiar przybyć na otwarcie skoczni.
Z Malinki do domu wróciliśmy dokładnie tą samą trasą, jaką tam przyjechaliśmy. Pogoda była dobra, około 25 stopni, słonecznie i bez wiatru. Dystans to 60 km.Galeria zdjęć jest tutaj.