Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2008

Dystans całkowity:297.00 km (w terenie 276.00 km; 92.93%)
Czas w ruchu:16:00
Średnia prędkość:18.56 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:74.25 km i 4h 00m
Więcej statystyk

Lasy kobiórskie i okolice.

Lasy kobiórskie i okolice.



W niedziele 27.04.2008 postanowiliśmy wybrać się w lasy kobiórskie. Swoją wyprawę rozpoczęliśmy w Ligocie. Przez Zabrzeg, wał Jeziora Goczałkowickiego, Goczałkowice dotarlismy do Pszczyny. W Pszczynie jechaliśmy parkiem pałacowym podziwiając pola golfowe, nowo zbudowaną zagrodę żubrów, nowo zbudowaną replikę drewnianego bunkra w ziemi i pomniki i zamek książąt pszczyńskich. Po wyjechaniu z parku skierowalismy się w stronę Piasku. Jechalismy drogą równoległą do linii kolejowej Katowice-Czechowice-Dz., a następnie przecieliśmy linię PKP Pszczyna-Żory. Wyjechaliśmy na skrzyżowaniu w Piasku, obok stacji PKP. Jechaliśmy potem prosto,aż do wjazdu do lasów kobiórskich. W lesie kierowaliśmy się szlakami rowerowymi do Kobióra. W Kobiórze ustaliliśmy, że pojedziemy na zachód-trasą "Pessówka" w stronę Suszca. Tam też minęliśmy tamę na potoku Korzeniec. Jadąc tą trasą po drodze napotkaliśmy okrężną trasę żółtą przez południową część Łazisk Górnych-Zgoń. Tam, po wyjechaniu z lasu, podziwialiśmy lasy od północy. Dalej w przeciwną stronę było widać Elektrownię Łaziska. Jechaliśmy dalej i znów wjazd do lasu. Żółta trasa znów zbiegła się z "Plessówką" obok dworku "Mitręgówka". Jechaliśmy "Plessówką" w stronę Suszca. Po drodze, zatrzymaliśmy się przy kaplicy Matki Bożej, gdzie była grupa modlących się ludzi. Jechaliśmy dalej leśmym-brukowanym traktem-gdzie kiedyś jeździli na polowania książęta pszczyńscy-do Suszca. W Suszczu przywitał nas pewien "zalany gościu" i sympatyczny łabędż w stawie. Niestety nie mieliśmy chleba ze sobą i nie poczęstowaliśmy go W Suszcu widzielismy ładne widoki na okolice i kopalnię "Krupiński". Skierowalismy się do miejscowości Kryry. Tamtejszy kościół ma wmurowaną tablicę upamiętniającą wizytę kardynała Karola Wojtyły. Z Kryr pojechaliśmy bezdrożami-szlakami rowerowymi do Mizerowa, a stamtąd do Pawłowic Śląskich. Przejechaliśmy obok rynku w Pawłowicach i wjechaliśmy na trasę rowerową wiodącą traktem Cesarsko-Pruskim do Strumienia. Na trasie można spotkać pozostałości po dawnej granicy Prus i Austro-Węgier. Tym samym wjechaliśmy na trasę, którą ja jechałem zaledwie 2 dni wcześniej kiedy zwiedzałem Ziemię Pszczyńską(patrz tutaj:roba25.pl.tl/Pszczyna-_-Strumien.htm )

Z tego miejsca skierowaliśmy się do Strumienia, gdzie jadąc przez rynek, park i most na Wiśle dotarliśmy do Zabłocia. Z Zabłocia jechaliśmy główną drogą przez Chybie (tutaj był przymusowy postój na przejeździe), Mnich do Landeka, a z tamtąd brzegiem lasu do domu.

Pogoda dopisała, +20 st, ilość przejechanych km to 91.

Zabrzeg-Pszczyna-Strumień-Chybie
czyli dookoła

Piątek, 25 kwietnia 2008 · Komentarze(0)
Zabrzeg-Pszczyna-Strumień-Chybie
czyli dookoła Jeziora Goczałkowickiego...


W piątek 25.04.2008 postanowiłem wybrać się na wyprawę rowerową. Tym razem postanowiłem objechać dookoła Jezioro Goczałkowickie, oczywiście nie jechać bezpośrednio brzegiem tegoż jeziora, a trasami rowerowymi prowadzącymi po okolicach.
Swoją wyprawę rozpocząłem w stałym punkcie-Ligocie. Po drodze natknąłem się na znak informujący o tym,że 3 maja odbędą się tam zawody Pucharu Świata w kolarstwie szosowym kobiet-bez wachania podjąłem decyzję o tym,że takiej imprezy nie mogę przepuścić... Ale wracając do wyprawy: z Miliardowic pojechałem w stronę stacji PKP Zabrzeg-Czarnolesie, a z tamtąd Wiślaną Trasą Rowerową przez Zabrzeg na wał Jeziora Goczałkowickiego. Z tego miejsca rozpościerają się piękne widoki na całe jezioro i Beskid Śląski. Wał ma długość około 3 km i jest dostępny od 1.08.2006 dla rowerzystów i pieszych. Z wału wjechałem do Goczałkowic i jadąc dalej prosto do Pszczyny. W pobliżu komina skręciłem w stronę Łąki, wjeżdżając na specjalny chodnik dla rowerzystów. Miejsce to jest mi od dawna bardzo dobrze znane, gdyż mieszkają tam znajomi.W Łące skierowałem się na trasę "Eurovelo R4" i jechałem nią aż do Strumienia. Trasa wiedzie przez bardzo ładne zakątki Ziemi Pszczyńskiej-miejscowości Łaka, Wisła Mała, Wisła Wielka, Studzionka. Szczególnie polecam te trasy miłośnikom przyrody i ciszy oraz fotografom. Rozlegają się z tąd piękne widoki na Beskidy i Jezioro Łąka (trasa częściowo prowadzi wzdłuż połudnoiwego brzegu tegoż jeziora). W Studzionce wjechałem na trasę rowerową wiodącą w stronę Strumienia. Tym sposobem znalazłem się w tym mieście. Postanowiłem jednak odwiedzić pogranicze Strumienia i Pawłowic Śląskich. Jak wiadomo dokładnie gdzie teraz przebiega granica tych dwóch miejscowości (i powiatu pszczyńskiego z cieszyńskim) kiedyś przebiegała granica Monarchii Austrowęgierskiej i Królestwa Prus (ustanowiona w 1720 roku po tzw. wojnach śląskich pomiędzy tymi państwami).


mapka przebiegu tej granicy. Na żółto zaznaczono austriacki Śląsk Cieszyński, na szaro austriacką Galicję, na biało Sląsk Pruski.
Tłumaczenie nazw miejscowości:
Schwarzwasser-Strumień
Freistadt-Frysztat (obecnie Karvina w Czechach)
Teschen-Cieszyn
Loslau-Wodzisław Śląski
Dzieditz-Dziedzice (obecnie Czechowice-Dziedzice)
Pless-Pszczyna
Bielitz-Bielsko
Biala-Biała

Pozostałościami po tej granicy są słupki graniczne-przy czym jeden z nich jest bardzo dobrze widoczny i wysoki na około 1.50 m.-granica istniała aż do 1920 roku. Z granicy wróciłem się do Strumienia, a następnie przejechałem przez rynek, park z pomnikiem ofiar hitleryzmu, stary most na Wiśle do Zabłocia. W Zabłociu po pokonaniu kilkunastu metrów skręciłem obok strażnicy w stronę boiska klubu piłkarskiego "Orzeł Zabłocie". Przejechałem obok boiska i budynku świetlicy docierając jednocześnie do budynku przpompowni na brzegu Jeziora Goczałkowickiego. Nastepnie jadąc dalej drogami wzdłuż walów jeziora, dotarłem do Frelichowa, a potem do Zarzecza. Zarzecze to miejscowość, której duża powierzchnia znalazła się na początku lat 50 XXw. pod wodami Jeziora Goczałkowickiego. W 2002 roku, kiedy opuszczono wodę, odbyłem tutaj historyczną i jedyną w swoim rodzaju wyprawę rowerową "do miejsca, którego niema"-opis tej wyprawy znajdujdziecie klikając na ten link: roba25.pl.tl/Miejsce%2C-ktorego-nie-ma-.--.--.-.htm

W Zarzeczu skręciłem w stronę jeziora obok strażnicy, która jest równierz siedzibą Towarzystwa Miłośników Zarzecza. Wyjechałem na wał, spotkałem tam parę która przyszła tu na romantyczny spacer. Postanowiłem oddalić się w zachodnią stronę, by zobaczyć czy widać zalany wodami jeziora bunkier. Widać było, ale tylko jego górną część, bo reszta jest pod wodą. Do bunkra nie ma mozliwości podejść czy podjechać... Wróciłem do Zarzecza i skierowałem się do centrum Chybia mijając strażnicę i Sanktuarium Matki Boskiej Gołyskiej-czyli kościół w Chybiu. Przejechałem przez Chybie do Mnicha. Tam znajduje się aleja dębowa. Jadąc wzdłuż tej alei wjedzie się do lasu. Wjechałem do lasu, a za lasem jest Landek. Zaraz przy wyjeździe z lasu w Landeku skręciłem w lewo i polnymi drogami wzdłuż brzegu lasu dotarłem do domu.

Pogoda podczas wyprawy dopisała, +20 st. ilośc przejecanych km to 75.

Bielsko-Biała i okolice...

Bielsko-Biała i okolice...



W niedzielę 13.04.2008 r. postanowiliśmy odwiedzić stolicę Podbeskidzia-byłe miasto wojewódzkie, a obecnie powiatowe: Bielsko-Biała.

Naszą wyprawę rozpoczęliśmy w Ligocie-Miliardowicach, jadąc przez fragment Bronowa dotarlismy do centrum naszej wsi. Z tamtąd obok stawów "Sokoły" skierowaliśmy się do Czechowic-Dziedzic. Tam jechaliśmy obok kościoła św. Katarzyny, gdzie skierowalismy się na drogę prowadzącą w kierunku Bielska-Białej. Po drodze minęliśmy kolejny kościół Chrystusa Odkupiciela-prawdziwą perłę architektury sakralnej. Następnie przez mostek nad rzeką Biała wjechaliśmy na teren Komorowic (dzielnica Bielska-Białej). Nastepnie jechalismy drogą wzdłuż rzeki mijając Fabrykę Fiata. potem kręciliśmy się w okolicy dworca PKP Bielsko-Biała Główna, a potem przjeżdżaliśmy ruchliwą drogą obok Galerii Sfera, Domu Handlowego "Klimczok". Wjechaliśmy na Plac Wojska Polskiego, a następnie na Plac Ratuszowy, gdzie mieści się m.in Urząd Miasta.Potem kawałek jechaliśmy wzdłuż Białej, a następnie jadąc m.in ul. 1 maja i ul.Wdok dotarliśmy do obwodnicy (ul.Andersa). po przejechaniu po moście jechaliśmy na południowy zachód-w stronę gór. Pojawiły się liczne podjazdy i zjazdy-ale nie były one specjalnie dla nas męczące. W końcu w Wapienicy (dzielnica Bielska-Białej) dotarliśmy pod same góry!!! Naszym oczom zaczęły się ukazywać ładne widoki na Dolinę Wisły z Jeziorem Goczałkowickim i same miasto Bielsko-Biała. Zbocza gór oczywiście porasta las, a w lesie są drogi rowerowe i szlaki piesze. My właśnie skręciliśmy do lasu na jedną z tych dróg. Jako,że była niedziela i ładna pogoda miejsce to licznie odwiedzali mieszkańcy miasta i okolicy. Jadąc lesmym traktem zatrzymaliśmy się przy źródle!!! Woda doslownie tryskała z ziemi, a nad tym źródłem rosło jedno z leśnych drzew!!! zrobilismy fotki i pojechaliśmy dalej w nieznane... Mineliśmy paśnik i wjechaliśmy na drogę prowadzącą do sztucznego jeziora na potoku Wapienica. Oczywiście musieliśmy to miejsce odwiedzić...Nastepnie wróciliśmy się i zauwarzyliśmy pewne budowle. Myślałem,ze to jakieś bunkry, a to były... studnie!!! Jechaliśmy na dół drogą w stronę miejscowości Jaworze i tutaj zdziwiłem się, bo przypadkiem wjechaliśmy na "wiślankę" czyli Wiślaną Trasę Rowerową. Jechalismy jej krótkim odcinkiem (zapewne przyjdzie czas na sprawdzenie całej tej trasy podczas kolejnych wypraw) do Jaworza. Tam po przejechaniu starej drogi Bielsko-Skoczów minęliśmy budynek po byłej dyskotece "Silver Club" i tereny po gieldzie towarowej. Przejechaliśmy nad drogą S1 Bielsko-Cieszyn i wjechaliśmy do Międzyrzecza Górnego. Tam po zdrobyciu dużej górki zjechaliśmy do centrum wsi. Nastepnie skierowaliśmy się na Ligotę i Bronów, a nastepnie do domu.

Brzeszcze-Bieruń


Brzeszcze-Bieruń




11.04.2008 roku korzystając z bardzo ładnej pogody temperatury 20 stopni postanowiliśmy wybrać się do Bierunia. Zamiar wybrania się do tego miasta miał dojść do skutku latem 2007 roku, ale nie udało się go zrealizować, więc nadszedł czas by to zmienić.

W Bieruniu byliśmy już wcześniej-18.02.2006 roku!!! Wówczas jechaliśmy Wiślaną Trasą Rowerową m.in przez Pszczynę i Miedźną. Teraz jechaliśmy po części też WTR, ale przez Brzeszcze.

Wyruszyliśmy z Ligoty i skierowalismy się do Czechowic-Dziedzic-miasta szczególnie nam bliskiego i z którym jesteśmy związani od "bajtla"...Jechaliśmy północną jego częścią w okolicy KWK Silesia i Bielskiego Parku Techniki Lotniczej. Po przejechaniu przez rzekę Białą opuściliśmy historyczny Śląsk Cieszyński i wjechaliśmy do Kaniowa, a potem WTR wzdłuż wałów Wisły dotarliśmy do Dankowic i granic województwa małopolskiego-Jawiszowi (dzielnica Brzeszcz).Zobaczyliśmy jakie zakola tworzy tutaj "Królowa Polskich Rzek", jest tam też dużo tzw.starorzeczy. W Jawiszowicach niestety fatalnie oznakowana jest WTR!!! Jechaliśmy cały czas koło Wisły, aż do stacji PKP Brzeszcze-Jawiszowice, gdzie przejechaliśmy przez drogę do Pszczyny i hałdy kopalniane. Jadąc lokalnymi szlakami rowerowymi dojechaliśmy do Bojszów. Po drodze widzielismy ładny zajazd dla rowerzystów i linię kolejową. Potem już wjechaliśmy na WTR i jechaliśmy nią aż na rynek w Bieruniu starym. Rynek jest bardzo ładnie zagospodarowany-toteż zrobilismy kilka fotek i zatrzymalismy się na chwilę. Potem wróciliśmy się WTR do Bojszów. Tam po kilkunastu minutach "przymusowego zwiedzania okolic" i podziwiania willi jakie się tam pobudowały (co było nieplanowane) i znaleźliśmy się w miejscowości Świerczyniec.znacznie się wtedy ochłodziło i zaczęło się ściemniać-musielismy się cieplej ubrać i "zwijać" w stronę domu. Wkrótce wjechaliśmy na drogę 931 i przez las, gdzie mieśći się słynna zagroda żubrów w Jankowicach dotarliśmy do Pszczyny. Tam przejechaliśmy po specjalnym moscie dla pieszych i rowerzystów nad Drogą Krajową nr 1i wzdłuż niej (mijając komis samochodowy i hotele) polnymi drogami dojechaliśmy do Goczałkowic.Z Goczałkowic jechaliśmy obok basenu i stawów "Maćków" w stronę wału Jeziora Goczałkowickiego. Niestety było już ciemno, więc przez specjalną przeprawę nad Wisłą (w dzień możliwy jest przejazd koroną jeziora z Goczałkowic) wjechalismy do Zabrzega, a tam jadąc obok dworca PKP wróciliśmy do domu.



Wyprawa była testem dla nowego elementu na kierownicach naszych rowerów. Dzień wcześniej zakupiliśmy specjalne torby rowerowe, gdzie mozna umieścić m.in mapę i doglądać trasy bez zatrzymywania się i wyciagania mapy.My akurat mapy nie mieliśmy, ale torby zdały egzamin!!!

Podzas wyprawy panowała ładna pogoda i było bardzo ciepło (+20 st.) jak na kwiecień. Ilość przebytych kilometrów to 96,5 km.