Brzeszcze-Bieruń




11.04.2008 roku korzystając z bardzo ładnej pogody temperatury 20 stopni postanowiliśmy wybrać się do Bierunia. Zamiar wybrania się do tego miasta miał dojść do skutku latem 2007 roku, ale nie udało się go zrealizować, więc nadszedł czas by to zmienić.

W Bieruniu byliśmy już wcześniej-18.02.2006 roku!!! Wówczas jechaliśmy Wiślaną Trasą Rowerową m.in przez Pszczynę i Miedźną. Teraz jechaliśmy po części też WTR, ale przez Brzeszcze.

Wyruszyliśmy z Ligoty i skierowalismy się do Czechowic-Dziedzic-miasta szczególnie nam bliskiego i z którym jesteśmy związani od "bajtla"...Jechaliśmy północną jego częścią w okolicy KWK Silesia i Bielskiego Parku Techniki Lotniczej. Po przejechaniu przez rzekę Białą opuściliśmy historyczny Śląsk Cieszyński i wjechaliśmy do Kaniowa, a potem WTR wzdłuż wałów Wisły dotarliśmy do Dankowic i granic województwa małopolskiego-Jawiszowi (dzielnica Brzeszcz).Zobaczyliśmy jakie zakola tworzy tutaj "Królowa Polskich Rzek", jest tam też dużo tzw.starorzeczy. W Jawiszowicach niestety fatalnie oznakowana jest WTR!!! Jechaliśmy cały czas koło Wisły, aż do stacji PKP Brzeszcze-Jawiszowice, gdzie przejechaliśmy przez drogę do Pszczyny i hałdy kopalniane. Jadąc lokalnymi szlakami rowerowymi dojechaliśmy do Bojszów. Po drodze widzielismy ładny zajazd dla rowerzystów i linię kolejową. Potem już wjechaliśmy na WTR i jechaliśmy nią aż na rynek w Bieruniu starym. Rynek jest bardzo ładnie zagospodarowany-toteż zrobilismy kilka fotek i zatrzymalismy się na chwilę. Potem wróciliśmy się WTR do Bojszów. Tam po kilkunastu minutach "przymusowego zwiedzania okolic" i podziwiania willi jakie się tam pobudowały (co było nieplanowane) i znaleźliśmy się w miejscowości Świerczyniec.znacznie się wtedy ochłodziło i zaczęło się ściemniać-musielismy się cieplej ubrać i "zwijać" w stronę domu. Wkrótce wjechaliśmy na drogę 931 i przez las, gdzie mieśći się słynna zagroda żubrów w Jankowicach dotarliśmy do Pszczyny. Tam przejechaliśmy po specjalnym moscie dla pieszych i rowerzystów nad Drogą Krajową nr 1i wzdłuż niej (mijając komis samochodowy i hotele) polnymi drogami dojechaliśmy do Goczałkowic.Z Goczałkowic jechaliśmy obok basenu i stawów "Maćków" w stronę wału Jeziora Goczałkowickiego. Niestety było już ciemno, więc przez specjalną przeprawę nad Wisłą (w dzień możliwy jest przejazd koroną jeziora z Goczałkowic) wjechalismy do Zabrzega, a tam jadąc obok dworca PKP wróciliśmy do domu.



Wyprawa była testem dla nowego elementu na kierownicach naszych rowerów. Dzień wcześniej zakupiliśmy specjalne torby rowerowe, gdzie mozna umieścić m.in mapę i doglądać trasy bez zatrzymywania się i wyciagania mapy.My akurat mapy nie mieliśmy, ale torby zdały egzamin!!!

Podzas wyprawy panowała ładna pogoda i było bardzo ciepło (+20 st.) jak na kwiecień. Ilość przebytych kilometrów to 96,5 km.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.